Piłkarze GieKSy uczynili kolejny milowy krok w kierunku powrotu na zaplecze ekstraklasy. W wielkopiątkowy wieczór nasz zespół odniósł dziesiąte zwycięstwo z rzędu, pokonując przy Harcerskiej w pojedynku na szczycie II ligi ŁKS Łódź za sprawą złotego gola Kamila Jadacha, który w 16. minucie pewnie wykorzystał jedenastkę. Spotkanie zakończyło się "ulubionym" wynikiem gości, przy czym tym razem rezultat ten przyniósł szczęście i radość przy Harcerskiej. Warto dodać, że mecz oglądało ok. 3,5 tys. kibiców, w tym niemal pół tysiąca fanów Łódzkiego KS.
Spotkanie dwóch sensacyjnych beniaminków nie było wielkim piłkarskim widowiskiem, choć początkowo na takie się zapowiadało. Dysponujący najlepszymi liniami obronnymi w II lidze trenerzy obu zespołów nastawili swoich podopiecznych przede wszystkim na "zero z tyłu". W związku z powyższym oczywistym było, że o trzech punktach może zadecydować jeden błąd. Ten popełnili rywale, prokurując w 16. minucie jedenastkę, zamienioną na złotą bramkę przez Kamila Jadacha. Drugim bohaterem po naszej stronie był natomiast Grzegorz Drazik, który w 30. minucie wybronił sytuację sam na sam z Bartoszem Widejką, natomiast w 56. znakomicie zatrzymał potężne uderzenie z dystansu Maksymiliana Rozwandowicza. Piłkę meczową na remis ŁKS zyskał w 87. minucie, gdy Łukasz Zagdański otrzymał podanie na głowę na piątym metrze, ale koncertowo zmarnował szansę na wyrównanie.
- W drugiej połowie ten mecz nie był za ładny, ale też proszę nam wybaczyć - determinował to wynik. Prowadziliśmy 1:0 i nie chcieliśmy się odkrywać i zawsze to jest w podświadomości - dotrwać i może uda się skontrować. Tak też było w naszym przypadku. Nie ma co narzekać. We wspaniałych nastrojach spędzimy święta - powiedział na gorąco po meczu trener Jarosław Skrobacz.
GieKSa wygrała zatem dziesiąty mecz z rzędu i ma mnóstwo punktów przewagi nad resztą stawki. Dlatego tuż po zawodach zapytaliśmy trenera Skrobacza, co musiałoby się stać, aby GKS Jastrzębie nie awansował do I ligi. - Jeszcze mamy 12 spotkań przed sobą. Cały czas powtarzam, że pewni będziemy, gdy drużyny, które nas gonią, nie będą mogły już zdobyć tyle punktów, aby nas wyprzedzić. Ta liga naprawdę jest ciężka. Przekonał się o tym ŁKS dwa tygodnie temu. Przekonała się o tym Warta. Kto wie, czy nie przekona się o tym jutro Radomiak. W każdym meczu trzeba walczyć, bo nikt nie chce niczego dać za darmo. Do każdego meczu musimy podchodzić maksymalnie skoncentrowani, bez lekceważenia i zbytniej pewności siebie. Wtedy będzie dobrze - odpowiedział jak zwykle dyplomatycznie trener GieKSy.
Teraz przed naszym zespołem dwa dalekie wyjazdy. W środę jastrzębianie zagrają w Stargardzie, natomiast za tydzień zmierzą się z Olimpią Elbląg. Następnie czeka nas domowy mecz z kolejnym z pretendentów do awansu, Wartą Poznań.
30 marca 2018, Jastrzębie Zdrój, 19:00
GKS Jastrzębie - ŁKS Łódź 1:0 (1:0)
1:0 Kamil Jadach '16 (karny)
GKS Jastrzębie: Drazik - Mazurkiewicz, Pacholski, Szymura, Kulawiak - Semeniuk (90. Czajkowski), Jaroszek, Tront, Ali (66. Gancarczyk) - Szczepan (78. Caniboł), Jadach (89. Salmikivi).
ŁKS Łódź: Kołba - Pyciak, Rozwandowicz, Juraszek, Widejko - Wolski, Kocot, Margol (46. Radionow), Łuczak - Pyrdoł (84. Kostyrka), Bryła (73. Zagdański).
